kurwa mać. przez ostatnie dni tylko tyle mam do powiedzenia, a to i tak nie wystarcza, by emocje się uspokoiły. wszystko się kończy. mój związek się rozpada. ja się rozpadam. na malutkie kawałeczki i nie wiem, czy ktokolwiek może pomóc mi się pozbierać. nie chodzi tu o to, że miłość może odejść. nie. chodzi o to, że mam dość życia przeszłością, a pewna osoba wciąż mi o sobie przypomina. zmieniłam numer. zmieniłam maila. a ten i tak nie może się odczepić. i wiecie co jest najgorsze? że to moja wina. i ja nie mam na to wszystko wpływu. mam wsparcie od mojego mężczyzny, po którym widać, że już ma tego wszystkiego dość, który sam nie wie, co robić, który boi się o mnie, o siebie, o nas. bo my nie mamy na to wpływu. nie chcę, by coś mu się po raz kolejny stało. chyba odejdę. tak będzie lepiej.
Na pewno tak będzie lepiej?
OdpowiedzUsuńDla niego tak. On będzie spokojny.
UsuńMam ochotę powiedzieć to samo. Wykrzyczeć to całemu światu.
OdpowiedzUsuńWięc wiesz, co czuję. To straszne, prawda? Nie wiem, jak sobie z tym poradzić.
UsuńJa właśnie też nie wiem. Jest to straszne i przerażające. Jeżeli znajdę sposób, by temu zaradzić to na pewno dam znać!
UsuńMoże warto to przeczekać..
Dlaczego uważasz, że tak będzie dla niego lepiej?
OdpowiedzUsuń